Od kilku dni mój jadłospis opiera się na potrawach z bobu - nie potrafię przejść obojętnie obok straganów pełnych tej pysznej (a teraz tak taniej) rośliny.
Poniższą pastę oparłam na przepisie znalezionym na UlicyEkologicznej
Pierwszy raz próbowałam połączenia bobu z miętą i jestem nim zachwycona :-)
PASTA Z BOBU I MIĘTY:
* 500g bobu
* nieduża cebula
* 2 ząbki czosnku
* garść świeżych liści mięty
* sok z 1 cytryny
* 2 łyżki oliwy z oliwek
* sól, pieprz
a do tego:
* 2 pomidory
*2 łyżki oliwy z oliwek
*pieprz, sól
Bób gotujemy ok. 7 min. i obieramy z łupinek. Miażdżymy go widelcem.
Cebulę i czosnek drobno siekamy, dodajemy je do bobu,wlewamy sok z cytryny, dodajemy posiekane listki męty, przyprawiamy pieprzem, solą, 2 łyżkami oliwy.
Pomidor kroimy w kostkę, mieszamy je z 2 łyżkami oliwy, pieprzem i solą.
Pieczywo grubo smarujemy pastą z bobu, na wierzchu układamy pomidory
Jaki słodki talerz :D A pastę zrobię jeszcze dziś, bo właśnie kupiłam nowy woreczek bobu!
OdpowiedzUsuńO, bób to moje ukochane letnie warzywko. Też go zjadam w nieprzyzwoitych ilościach gdy przychodzi najsilniejszy sezon! Nigdy jednak nie przerabiam go w inny sposób...a pasta z miętą - to brzmi obiecująco!
OdpowiedzUsuńSuper wygląda i ten talerzyk z pandą <3
OdpowiedzUsuńUwielbiam połączenie bobu i mięty, pierwszy raz spróbowałam w gulaszu i się zakochałam
A jeszcze dodac do gotowania łodygi mięty ( listki posiekać do pasty), albo kopru... i skorki od cytryny ( patent bulgarski).
OdpowiedzUsuńMniamuśność!
O widzę, że u Ciebie też bób. Tylko w wersji bardziej przyprawionej niż moja. Następnym razem zrobię po Twojemu :-)
OdpowiedzUsuńprzepraszam, ze nie na temat, ale musze to napisac! najlepszy talerz na swiecie, gdzie nabylas? musze taki miec (jako miłosniczka pand :))
OdpowiedzUsuń